Dlaczego strategie efektywności proponowane w książkach nie działają? Ponieważ ich autorzy zakładają, że wystarczy je zastosować, by odnieść sukces. Zapominają, że by stosować strategie trzeba mieć do tego motywację. Moje wrażenie jest takie, że autor ma nikłą wiedzę na temat procesów motywacyjnych, jeśli motywację czytelnikowi wykłada w następujący sposób: "Im większy potencjalnie korzystny wpływ wywrze dany czyn lub zachowanie na nasze życie, tym silniejsza powinna być motywacja, aby bezzwłocznie zabrać się do działania, gdy tylko sobie to uświadomimy."
Niestety motywacja nie działa na zasadzie powinności i zależy od wielu czynników, głównie od naszych przekonań, wartości, tożsamości, a tych nie zmienia się poprzez mówienie komuś co się powinno zrobić. Dlatego też nie działają wszystkie diety "cud" - bo ich autorzy mówią Ci co masz zrobić, żeby schudnąć. A to nie w wiedzy o czego tym co robisz lub nie robisz jest pies pogrzebany, tylko w tym, co prowadzi do Twoich działań, więc poziom na którym operują diety cud i strategie efektywności, to poziom wiedzy z modelu 4GROW - czyli jeden z płytszych poziomów. Jeśli chcesz zmienić swoje zachowania, trzeba sięgnąć do głębszych poziomów - i to robi się na coachingu ICC. Dodatkowo na coachingu stworzysz swoją własną, indywidualną strategię efektywności - w książkach masz uśrednione albo działające dla autora strategie efektywności, a ponieważ każdy z nas jest inny, to siłą rzeczy średnia nie zawsze będzie działała.
Kolejne wątpliwe dla mnie twierdzenie autora jest takie, że do osiągnięcia sukcesu, trzeba zjeść najobrzydliwszą żabę, czyli wykonać najtrudniejsze i najbardziej zniechęcające nas zadanie, bo przeważnie to ono jest kluczowe dla osiągnięcia naszego celu. Mam wrażenie, że Tracy lansuje teorię, według której, żeby osiągnąć sukces trzeba się poświęcać - czyli łykać obrzydlistwo/wykonywać nieprzyjemne zadania, a prawie całkowicie przemilcza fakt wartości, dla których żyjemy oraz całkowicie pomija fakt, że jeśli cel nie jest środkiem do realizowania Twojej kluczowej wartości, to droga do jego osiągnięcia wypali Cię i osłabi. Czyli na przykład: Twoim celem jest zbudowanie domu. Wg Tracy'ego POWINIENEŚ ZACZYNAĆ DZIEŃ OD TEGO CO JEST NAJTRUDNIEJSZE I NAJBARDZIEJ ZNIECHĘCAJCE, CZYLI na przykład rozmowa dyscyplinująca z majstrem, bo brygada zachlała i termin realizacji opóźnia się. A potem negocjacja stawek z wykonawcą układu wentylacji, bo też trudne i mało zachęcające. A gdzie rodzina, lub niezależność, czyli wartość, dla której realizowania ten dom inwestor postanowił budować? To jest kluczowa kwestia dla motywacji! Jeśli inwestor będzie się zarzynał codziennie skupiając się na najgorszych i najtrudniejszych zadaniach, to owszem, może i wybuduje szybko ten dom, ale wieczorami będzie odreagowywał swoje emocje na rodzinie wyżywając się na nich, albo uciekając w odpoczynek. Efekt może być taki, ze dom powstanie, a rodzina się rozpadnie. Słyszałeś o tym, ze budowa domu to największy test dla małżeństwa? To właśnie dlatego, że ludziom przeważnie wartość przesłania cel. Niewiele ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że dla naszego szczęścia potrzebne są cele realizujące wartości, a nie na odwrót. Stąd ludzie, którzy stają się milionerami i nagle odkrywają, że pieniądze nie dają im szczęścia, stąd takie stwierdzenia, że najlepsze marzenia to te niezrealizowane... Nieprawda! Po prostu sztuka polega na tym, by realizując cele nie tracić z horyzontu wartości, którym osiągnięcie tych celów ma służyć. I tego też dowiaduje się każdy klient na coachingu - dzięki temu coaching jest tak efektywny i z taką mocą odmienia bieg życia klienta. U Tracy'ego w zasadzie w jednym momencie doszukałem się stwierdzenia odnoszącego się, niestety pomiędzy wierszami, do wartości: "Ludzie sukcesu to ci, którzy zgadzają się na chwilowe poświęcenia i potrafią odmówić sobie doraźnej przyjemności, żeby móc sięgnąć po nieporównanie większą nagrodę w przyszłości." Właśnie stwierdzenie "chwilowe poświęcenie" interpretuję jako uważność, by nie frustrować zbytnio swoich wartości. Natomiast chwilę później cytuje niejakiego Denis Waitley'a, ponoć speca od motywacji: "Partacze koncentrują się na łagodzeniu napięcia, ludzie sukcesu na osiąganiu celu", a jeszcze później wychwala wcześniejsze przychodzenie do pracy... Można z tego śmiało wnioskować, że najważniejszym wyznacznikiem sukcesu dla gromady Tracy'ego, jest osiąganie celów i to zawodowych w dodatku, a że ktoś może czerpać szczęście i satysfakcję ze spędzania czasu z rodziną, to już jest nieistotne.
Niewątpliwie na plus tej książki należy zaliczyć przekazanie wiedzy o istotnych strategiach efektywności, natomiast na minus - oderwanie ich od wartości, ignoranctwo procesów motywacyjnych, interpretowanie sukcesu jedynie w kontekście materialnym i czysto zawodowym oraz z lekka naiwno-optymistyczny ton, w stylu: "zrób to, a zobaczysz, że Twoje życie zmieni się nie do poznania i staniesz się człowiekiem sukcesu..." To taki ton, który sugeruje, że człowiek jest prosty jak cep - po prostu wystarczy mieć wiedzę jak uderzać cepem, żeby skutecznie mielić zboże...
Wydawnictwo: MT Biznes
Autor: Mateusz Dąbrowski - psycholog i trener biznesu, certyfikowany coach ICC, prezes 4GROW