Gdy tylko dziewczyny wróciły z zebrania zespołu, Beata zamknęła drzwi do pokoju i wykończona padła na fotel:
Oni mnie zamęczą… Przyszłam do biura z dobrym nastawieniem, a znów wyjdę przez nich zdenerwowana… Jak tu efektywnie pracować? Nic tylko zawsze na kadry wszystko zrzucają! A ten Arek cały czas miał jakieś pretensje do naszej pracy (JĘZYK „TY”) …
Ada pracowała z Beatą nie od dziś i wiedziała, że taki monolog potrafi trwać i trwać. Zamiast podejmować rozmowę, nauczyła się selektywnie przetwarzać docierające do niej informacje. Przeważnie zajmowała się swoimi sprawami, jedynie od czasu do czasu wydając z siebie dźwięk typu „mhmm…”. Taka zachęta zazwyczaj wystarczała Beacie do kontynuowania wypowiedzi. Tym razem było jednak inaczej.
B: A Ty Kochana, co sądzisz? Też Cię musieli nieźle wkurzyć, taka jesteś milcząca…
Ada próbowała otrząsnąć się z początkowego letargu.
A: Hmm, ja… no wiesz… to znaczy ja tak tego nie odebrałam, że Arek miał do nas pretensje… - szybko zreflektowała się, że łatwiej było przytaknąć, jednak na to było już za późno.
B: Co masz przez to na myśli? Chcesz powiedzieć, że ja przesadzam?
Ada miała złe przeczucie. Nie chciała doprowadzić do kłótni z Beatą, a z drugiej strony miała już trochę dość jej narzekania na cały świat. Wydawało się, że to świetna okazja, by o tym powiedzieć.
A: Myślę po prostu, że każda z nas ma inne przekonania, inaczej odbiera i reaguje na to, co się dzieje w biurze. Dlatego na przykład ja się nie wkurzam z powodu tego, co wydarzyło się na zebraniu, ale z kolei strasznie się stresuję, jak mam nawet małe opóźnienie, bo wydaje mi się, że będzie ono świadczyć o mojej niekompetencji, a Ty wtedy mnie uspokajasz…
B: Rzeczywiście, parę razy prawie się trzęsłaś ze stresu i musiałam interweniować – Beata uśmiechnęła się widocznie udobruchana słowami Ady – Co mi radzisz w takim razie?
A: Zmiana przekonań to raczej dłuższa praca, a teraz myślę, że mogłabyś pogadać z Arkiem… być może w ogóle nie jest świadom tego, że jego wypowiedzi mogą mieć taki efekt.
B: Ada, nie bądź naiwna. Nie raz mu mówiłam, że wyprowadza mnie z równowagi tymi swoimi uwagami (JĘZYK „TY”)… i nic się nie zmieniło.
A: Hmm… no widzisz, pewnie skuteczniej byłoby się zastanowić dlaczego „wyprowadza Cię z równowagi”, znaleźć i zmienić przekonanie, które jest tego przyczyną – wtedy miałabyś kontrolę nad swoimi emocjami. Innym razem pogadamy o tym przy kawie, ale myślę też, że warto żebyś jeszcze raz z nim porozmawiała… Tylko tym razem zamiast mówić o jego zachowaniu, mogłabyś pokazać mu swoją perspektywę – myśli i odczucia. Kto wie, może zyskasz inny efekt?
Beata nie wyglądała na przekonaną.
B: Na przykład: wkurzasz mnie takimi uwagami jak na zebraniu, bo masz pretensje do kadr, o rzeczy, które nie są od nas zależne? Nie, nie wiem, o co Ci chodzi…
A: Prawie prawie, tylko pamiętaj, że Ty jesteś Panią swoich emocji. Ja bym powiedziała: „wkurzam się, gdy słyszę od Ciebie takie uwagi jak na zebraniu, bo mam wrażenie, że masz pretensje do kadr” – co myślisz?
Odpowiedzialność zaczyna się od języka. Zamiast obarczać innych swoimi emocjami („Wyprowadzasz mnie z równowagi…”, „Wkurzasz mnie…”), korzystaj z języka „ja”, w którym na pierwszym miejscu są Twoje odczucia i przekonania, a nie zachowania innych. Możesz zacząć od słów:
- Według mnie….
- Czuję się…
- Moim zdaniem…
- Wkurzam się / Jestem zły / Frustruję się, gdy…
Brak odpowiedzialności za swoje emocje jest często najwygodniejszym rozwiązaniem (ja jestem w porządku, tylko inni robią coś, co powoduje we mnie takie a nie inne uczucia). Dlaczego więc coś zmieniać? Zrzucając odpowiedzialność na innych pozbywamy się również kontroli, a to powoduje, że sytuacja się nie zmieni, a na pewno nie Ty o tym decydujesz.
Zmiana na lepsze wymaga odpowiedzialności – odważ się ją przyjąć.